Dusza Polaków jest niezniszczalna i … wzrośnie ponownie, jak skała, która być może czasem zanurza się w taflach przypływu, ale wciąż pozostaje skałą” – Winston Churchil.

„Ostatni desant” to książka, która powstała z miłości, zrozumienia i współczucia, znajomości wojennej historii i martyrologii naszego narodu. Jej autorka – brzeżanka Helena Rajczuk (z domu Skrzyniarz), dawniej pedagog, obecnie już na emeryturze, specjalizująca się w prawie pracy – przybliża czytelnikom niezwykłą wojenną historię, wykorzystaną w scenariuszach m.in. dwóch doskonałych filmów – „O jeden most za daleko” (reż. Richard Atteenborough) oraz „Honor generała” (reż. Joanna Pieciukiewicz). To historia 1-szej Samodzielnej Brygady Spadochronowej, pierwszej tego typu jednostki w dziejach wojskowości polskiej, która formowała się i szkoliła w latach 1940 – 1944 w Szkocji. Na tym historycznym tle mamy okazję poznać głównych bohaterów tej przejmującej historii – niepokornego generała Stanisława Sosabowskiego, którego powojenne, tragiczne losy są tak mało znane młodym pokoleniom Polaków oraz ojca autorki książki Leona Skrzyniarza.
Dokument „Ostatni desant” jest pełen historycznych zdjęć. Niewątpliwego smaku nadaje mu fakt, że autorka mając do dyspozycji dużo pamiątek historycznych, zdecydowała się osobiście przejść szlakiem polskich spadochroniarzy wzdłuż wybrzeża Five w Szkocji. W swojej relacji często podkreśla, że poznała tam wielu przyjaciół. Miała też okazję zobaczyć z jakim pietyzmem i szacunkiem Szkoci i Holendrzy otaczają wszystkie miejsca pamięci związane z historią polskiej brygady. Kilkuletni okres stacjonowania brygady w Szkocji sprawił, że Szkoci do dziś mają o Polakach bardzo dobrą opinię. Istnieje tam m.in. tablica pamiątkowa na ratuszu w Elie z wyrazami wdzięczności dla polskich spadochroniarzy za obronę szkockiego wybrzeża Fife, pomnik gen. Sikorskiego oraz mozaika upamiętniająca przyjaźń polsko – szkocką w St. Andrews. Polscy spadochroniarze zaskarbili sobie także głęboką wdzięczność narodu holenderskiego za bohaterską walkę z niemieckim okupantem pod Arnhem. W Driel, miasteczku o które szczególnie bohatersko walczyli, znajduje się m.in. Plac im. Generała Sosabowskiego, Plac Polski i pomnik z napisem „Surge Polonia” – Powstań Polsko, a obok pomnik generała Sosabowskiego, ufundowany przez towarzyszy walk, brytyjskich weteranów. Czytelnicy „Ostatniego desantu” będą mieli okazję zapoznać się z prawdziwym przebiegiem operacji alianckiej „Market-Garden” w Holandii i ocenić bezmiar strasznej klęski aliantów pod Arnhem, gdzie spośród 10 tys. żołnierzy skierowanych do walki poległo aż 75 % stanu osobowego, w tym 1750 żołnierzy brytyjskich i 93 polskich.
Uważni czytelnicy poznają poprzez książkę Corę Baltussen – pielęgniarkę Holenderskiego Czerwonego Krzyża, która do dziś uważana jest za matkę polskiej brygady. To ona wydobywała na polach zrzutu pod Driel Polaków z rozbitych samolotów i narażając życie opiekowała się nimi, ukrywała przed Niemcami, a po wojnie, aż do śmierci walczyła o prawa gen. Sosabowskiego i pozostałych polskich bohaterów walczących pod Arnhem – do pełnej rehabilitacji i godnego życia.
Ciekawy rozdział książki stanowi opis powojennej działalności kombatanckiej Leona Skrzyniarza. Niechlubny okres, trwający aż do końca lat 80 – tych, to próby fałszowania przeszłości, to kategoryczne odmowy przyznawania statusu kombatanckiego żołnierzom walczącym na zachodzie. Na koniec swojego barwnego, ale jakże trudnego życia, nasz bohater został w pełni zrehabilitowany, a w 1988 r. po raz pierwszy po wojnie odwiedził Arnhem gdzie spotkał kolegów z emigracji. Ale o tym i wielu innych ciekawych kartach z historii życia Leona Skrzyniarza przeczytamy w w/w książce.
Książka Heleny Rajczuk, tak jak pisałam, odkłamuje historię, wywołuje wzruszenie, robi wrażenie na kombatantach – pamiętających dobrze różne wojenne losy, ale i na młodzieży, która coraz częściej skłania się ku sięganiu po patriotyczne wzorce z przeszłości, ku poznawaniu osobistych losów polskich żołnierzy. Historia zatacza koło, bo dziś w szkockim Edynburgu syn Państwa Rajczuków – nie tylko bada ślady swojego sławnego, ale skromnego dziadka, lecz tam ukończył studia dziennikarskie i tam mieszka, osiągając jako magister sztuki dziennikarskiej zawodowe sukcesy. A jego dumna mama przy okazji odwiedzin, na korze starych drzew w miejscu stacjonowania polskich spadochroniarzy, z ogromną nostalgią czyta wyryte tam przed ok. 70 laty daty i inicjały żołnierzy, i wzrusza się obrazkiem umieszczonym na starej, obozowej studni z wizerunkiem polskiego i szkockiego godła połączonych ostem symbolizującym dawną żołnierską przyjaźń.
                                                                       Pełnomocnik Starosty ds. Kombatantów
i Osób Represjonowanych
Brygida Jakubowicz
 
 
Wydrukuj stronę