Kilkadziesiąt interwencji i wiele niebezpiecznych sytuacji – tak wyglądają ostatnie tygodnie strażaków. Gwałtownie rośnie liczba wyjazdów do wypalanych traw i innych pozostałości roślinnych. Druhowie apelują o zaprzestanie takich działań, bo sytuacja staje się groźna. Najwięcej pożarów w ostatnim czasie jest na terenie gminy Lubsza.

– Odnotowaliśmy ogromny wzrost wyjazdów. To trzykrotnie więcej niż w poprzednim roku w analogicznym okresie – wyjaśnia st. kpt. Jacek Nowakowski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Brzegu. – Od początku stycznia do pierwszych dni kwietnia w 2018 roku mieliśmy tylko 16 wyjazdów do wypalanych pozostałości roślinnych. Teraz tych interwencji mamy aż 53! W samym marcu odnotowaliśmy 38 wyjazdów bojowych, a do piątego kwietnia aż 10. To naprawdę groźne zjawisko, zwłaszcza że warunki nam nie pomagają.

Strażacy podkreślają, że brak opadów, a do tego silniejsze podmuchy wiatru sprzyjają rozprzestrzenianiu się takich pożarów. Niemal we wszystkich przypadkach przyczyną jest podpalenie. Najwięcej wyjazdów druhowie odnotowują na terenie gminy Lubsza w okolicach miejscowości Błota, Szydłowice oraz Dobrzyń.

Dodajmy, że zdaniem przyrodników wypalanie traw, to nie najlepsze rozwiązanie, by pozbyć się suchych pozostałości roślinnych. W płomieniach giną m.in. młode zające, a także cała grupa gryzoni, od myszy po gronostaje. Giną ptaki, a także tysiące bezkręgowców. Poparzeniom ulegają sarny.

Policja przypomina, że za wypalanie traw grozi kara grzywny do 5 tysięcy złotych.

 

Wydrukuj stronę