z Marcinem Kalusem – ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego Brzeskiego Centrum Medycznego rozmawia Krystian Ławreniuk

 

Mieszka w Opolu. 16 ostatnich lat spędził tam jako starszy asystent w Wojewódzkim Szpitalu Ginekologiczno-Położniczym przy ulicy Reymonta. Ma piętnastoletniego syna, a jego wielką pasją jest, jak przystało na człowieka pochodzącego z gór, kolarstwo górskie Enduro, które zimą zastępuje sportami narciarskimi. Marcin Kalus od 1 października pełni obowiązki ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego w Brzeskim Centrum Medycznym. Jego głównym zadaniem jest przekonanie mieszkanek powiatu do rodzenia w BCM. Kalus ukończył studia na Śląskiej Akademii Medycznej (obecnie Uniwersytecie Medycznym) w Katowicach. Specjalizację z zakresu ginekologii i położnictwa zrobił zaś w Opolu.
 
Jest pan krótko w Brzeskim Centrum Medycznym, ale z pewnością ma pan już pełen ogląd sytuacji. Jak prezentuje się tutejszy oddział ginekologiczno-położniczy?
Dość trudno mi go oceniać, bo nie mam punktu odniesienia. Dotychczas pracowałem w dużym, monospecjalistycznym szpitalu wojewódzkim. W Brzegu, podobnie jak chyba we wszystkich szpitalach powiatowych w województwie, ginekologia i położnictwo są skupione razem, w ramach jednego oddziału. Inaczej było w moim dotychczasowym miejscu pracy, gdzie są one osobno, a obok nich funkcjonuje jeszcze patologia ciąży z blokiem porodowym. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak wygląda brzeski oddział. Większa część została niedawno wyremontowana. Wyposażenie jest na dobrym poziomie i przy obecnych planach w zakresie działalności odpowiada naszym potrzebom. Z biegiem czasu, gdy będziemy się rozwijać, pojawi się z pewnością konieczność zainwestowania w sprzęt, zwłaszcza w przypadku zabiegów operacyjnych, ale aktualnie posiadamy wszystko co niezbędne.
 
Pojawiły się już jakieś problemy, niedogodności?
Na tą chwilę najbardziej doskwiera mi zbyt mała ilość lekarzy. Oprócz mnie jest tylko trzech asystentów i z tego powodu pojawiają się problemy natury organizacyjnej. Przydałby się jeszcze jeden, a optymalnie dwa etaty. O tej kwestii rozmawiałem już z dyrekcją szpitala. Chciałbym, abyśmy mieli sześcioosobowy zespół. Wówczas można byłoby bez problemów zabezpieczyć poradnię, ginekologię, porodówkę i blok operacyjny. W tej chwili, w cztery osoby, jest to ciężkie do zrealizowania. Należy pamiętać, że w ciągu dnia mamy w praktyce jedną osobę mniej, bo z dyżuru nocnego schodzi jeden z lekarzy.
 
Powiat brzeski należy do regionów, w których odnotowuje się stosunkowo wysoki wskaźnik przyrostu naturalnego. Niestety dotychczas nie przekładało się to na liczbę pań rodzących w BCM. Ma pan pomysł na odmienienie tej sytuacji?
Rzeczywiście, w powiecie brzeskim rodzi się co roku około tysiąca dzieci, a na oddziale tego nie widać. Wiedziałem, że jest tu taka sytuacja i wiele mieszkanek powiatu wybiera zamiast Brzegu Opole albo Oławę. Trudno mi oceniać dlaczego tak się dzieje i nie chcę zagłębiać się w to, jak funkcjonował oddział przed moim pojawieniem się. Mogę jednak ze swojej strony zagwarantować, że będę za wszelką cenę starał się odwrócić ten niekorzystny trend. Poczyniliśmy już w związku z tym pierwsze kroki. W tym tygodniu spotykamy się z lekarzami pracującymi w poradniach w Brzegu i okolicach. Bardzo liczę na dobrą współpracę z nimi, bo nie ma szans na podniesienie liczby porodów w BCM, jeśli poradnie nie będą kierować kobiet właśnie do nas.
Mamy przygotowany plan działania i jestem przekonany, że uda się nam osiągnąć zamierzone efekty. Zdaję sobie sprawę, że dużo zależy od nas samych – lekarzy, położnych i personelu. Jeśli sprawimy, że nasze pacjentki będą wychodziły ze szpitala zadowolone z tego jak zostały tu potraktowane; jeśli będą widziały, że są pod fachową opieką i otrzymają informacje o tym jak przebiega proces ich leczenia – wówczas ludzie szybko dowiedzą się, że w brzeskim szpitalu jest dobrze funkcjonujący oddział ginekologiczno-położniczy. To nasza praca i zaangażowanie ma o tym świadczyć. Dobrym znakiem na przyszłość jest to, że już podczas pierwszych trzech tygodni zwiększyła się nam liczba porodów.
 
Ale czy w Brzeskim Centrum Medycznym są warunki na to, aby taki dobrze funkcjonujący oddział stworzyć?
Tak jak wspominałem, brzeska porodówka bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Jedynym problemem na obecny czas jest to, że nie ma pojedynczej sali, w której odbywają się porody. Mamy jedno duże pomieszczenie z trzema stanowiskami oddzielonymi od siebie przepierzeniami. Pacjentki nie widzą siebie nawzajem, ale z pewnością się słyszą. To może niektórym osobom przeszkadzać. Posiadamy za to jedną salę do porodów rodzinnych, z tym że jest ona niewielka. Jestem już po rozmowach z dyrekcją i wkrótce będziemy to pomieszczenie powiększać. Nie jest to logistycznie jakieś bardzo duże przedsięwzięcie, a da nam przestronną salę porodów rodzinnych. Pacjentka będzie w niej mogła przebywać ze swoim mężem lub partnerem i nic nie będzie jej przeszkadzało. Jest to o tyle ważne, że aktualnie ponad połowa porodów to właśnie, tak zwane, porody rodzinne.
Oddział jest wyposażony w sprzęt na dobrym poziomie. Mamy wykwalifikowany personel – zarówno lekarzy, jak i położnych. Pracowałem 16 lat w szpitalu wojewódzkim i z pełną odpowiedzialnością mówię, że w Brzegu porody prowadzone są w dokładnie taki sam sposób. Wszystko przebiega według tych samych standardów. Zachęcam mieszkanki Brzegu i okolic do rodzenia w BCM. Mogę zagwarantować ze swojej strony, że dołożymy wszelkich starań, aby czuły się one możliwie jak najbardziej komfortowo i były spokojne o to, że ani im, ani ich dzieciom nic nie zagraża.
 
Pana nazwisko, mimo że przez wiele lat związany był pan z Opolem, jest dość znane w Brzegu. Ma pan bardzo dobrą opinię wśród pacjentek. Słyszałem takie głosy, że skoro lekarz o takiej renomie trafił do nas, to z pewnością jest to zesłanie lub kara.
Moje nazwisko może być znane, bo tam gdzie pracowałem trafiało dużo brzeżanek. Prowadzę też prywatną praktykę w Opolu i tam również spotykałem mieszkanki powiatu brzeskiego. Nie, nie zostałem zesłany, przekierowany ani zwolniony. To była moja samodzielna decyzja. Dowiedziałem się, że w Brzegu zorganizowany został konkurs na ordynatora oddziału ginekologiczno-położniczego. Mam niemałe doświadczenie w tej materii dlatego postanowiłem wystartować. Konkurs wygrałem i od 1 października pracuję w BCM.
 
Z tego co mi wiadomo od razu zakasał pan rękawy i zabrał się do roboty. Co w tej chwili dzieje się na oddziale?
Wraz ze mną do BCM przyszedł z Opola bardzo dobry lekarz Marcin Pasternok, z którym pracowałem w ostatnich latach. W tej chwili jesteśmy na etapie organizowania pracy na oddziale. Z dnia na dzień dzieje się coraz więcej. Zwiększyła się nam liczba porodów. Rozpoczęliśmy operowanie bardzo współczesnymi technikami wykorzystującymi techniki endoskopowe. W zeszłym tygodniu wykonaliśmy pierwszą operację laparoskopową – usunęliśmy młodej dziewczynie torbiel jajnika. Wkrótce ruszamy z histeroskopią. To są mało inwazyjne metody operowania, pozwalające usuwać zmiany w obrębie macicy bez rozcinania brzucha. Po takiej operacji, na następny dzień pacjentka może wrócić do domu. Jest krótki okres rekonwalescencji i nie ma praktycznie żadnych dolegliwości bólowych. To jest właśnie droga, którą zamierzamy iść. Chcemy wprowadzić w Brzegu współczesną ginekologię i położnictwo.
Nie ukrywam, że sferą, którą najbardziej mnie interesuje w medycynie jest ginekologia onkologiczna. Skończyłem już wszystkie staże w jej zakresie, a na wiosnę przyszłego roku planuję zdawać egzamin specjalizacyjny. Chciałbym w przyszłości prowadzić w BCM operacje właśnie z zakresu ginekologii onkologicznej.
 
Bardzo dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.
Wydrukuj stronę