Wraz z początkiem kwietnia Brzeskie Centrum Medyczne wstrzymało wykonywanie zabiegów endoprotezoplastyki stawu biodrowego. Jest to zabieg, w którym specjalizował się miejscowy oddział ortopedii.

„Dotychczas nie mieliśmy żadnych problemów z wykonywaniem tego typu operacji – mówi Mariusz Grochowski, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego. Narodowy Fundusz Zdrowia podjął jednak decyzje, które znacznie utrudniły naszą pracę. Okazało się, że nie mamy zgody na zabiegi planowe, a jedynie na urazowe. Oznacza to, że jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia życia, a ktoś jest po prostu schorowany i wymaga zabiegu endoprotezoplastyki, to u nas go nie otrzyma”.

Pacjenci muszą aktualnie szukać pomocy w innych placówkach medycznych. BCM zareagował i zwrócił się do NFZtu z propozycjami zmian, które umożliwiłyby rozwiązanie problemu. Niestety tygodnie mijają, ale wciąż nie ma oficjalnej decyzji w tej sprawie.
W powiecie brzeskim zapotrzebowanie na zabiegi endoprotezoplastyki stawu biodrowego jest bardzo duże. Według zasad wprowadzonych przez NFZ każdego miesiąca w roku może być wykonana określona ilość takich operacji, za które szpital otrzyma pieniądze. „To absurdalny system – twierdzi Mariusz Grochowski. Nie da się przecież wykalkulować ilości tych zabiegów. Brzeskie Centrum Medyczne wykonało ich do kwietnia ponad dwa razy więcej niż wyliczył to NFZ, bo takie były potrzeby. Zapłacono nam tylko za część. Resztę pieniędzy otrzymamy dopiero w kolejnych miesiącach. Z tego powodu zmuszeni byliśmy wstrzymać wykonywanie tego typu operacji”.
To nie jedyny problem, z jakim boryka się BCM. Zmieniły się bowiem również zasady rozliczania. Teraz część procedur, które były rozliczane w leczeniu szpitalnym, będzie rozliczana w leczeniu ambulatoryjnym. Oznacza to, że przyjęty do szpitala pacjent, zostaje poddany zabiegowi, a następnie wróci do domu, aby później przychodzić do szpitala jedynie na kontrole. „Wszystko ma na celu zaoszczędzenie pieniędzy, ale mam duże obawy, że te zmiany wpłyną niekorzystnie na bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańców – mówi dyrektor BCM. Nie wiem czy w każdej sytuacji to się sprawdzi. Boje się tego, że zaczyna się tylnymi drzwiami wyciągać pieniądze ze szpitala i utrudnia się płacenie nam za to, co tutaj wykonujemy”.
Wszystko wskazuje na to, że szpitalom coraz trudniej współpracuje się z Narodowym Funduszem Zdrowia. Decyzje podejmowane przez NFZ znacznie komplikują funkcjonowanie takich jednostek jak Brzeskie Centrum Medyczne. Gdy pada decyzja o wstrzymaniu wykonywania zabiegów pacjenci obwiniają o to szpital, tymczasem problem leży wyżej, czyli w NFZcie. „Mamy do czynienia z typową sytuacją gdzie obrywa się nie tym osobom, które oberwać powinny” – tłumaczy Grochowski.
To nie koniec kłopotów związanych z nielogicznie zbudowanym systemem. W tym roku ratownictwo medyczne zostało przejęte przez firmę Falck. Sytuacja wydaje się być korzystna, bo na rynek wchodzi firma tańsza, zatem logiczne wydaje się być, że zmiana ta przyniesie ze sobą oszczędności. Rzeczywistość jest jednak dokładnie odwrotna. „Musimy teraz ratownikom, którzy zostali zwolnieni wypłacić odprawy – mówi Mariusz Grochowski. Ponad 200 000 złotych jest wyrzuconych w błoto dlatego, że ktoś wymyślił system oparty na konkursach. Za trzy lata być może to my znowu wygramy, albo jeszcze inny podmiot wejdzie i wówczas to Falck będzie musiał wypłacić odprawy. Z czego je wypłaci? Z pieniędzy, które są tak naprawdę przeznaczone na ratownictwo medyczne. Ten system jest chory, a co najgorsze nie widzę nawet szans na to, aby w najbliższym czasie ktoś mógł go uzdrowić”.
            W całej tej sytuacji najbardziej przykre jest to, że ofiarami zawiłości systemu są jak zawsze zwykli obywatele. Pozostaje mieć nadzieję, ze nielogiczne zasady i oszczędność kosztem ludzkiego zdrowia i życia nie stanie się dewizą osób rządzących polską służbą zdrowia.
Wydrukuj stronę