Od dwóch miesięcy kieruje Pan Brzeskim Centrum Medycznym. Przychodzi „człowiek z zewnątrz” i co zastaje?

Zastaje szpital, który od wielu lat się nie bilansuje. To nie jest kłopot ostatnich miesięcy, to trwa od dłuższego czasu. Dziś mamy ponad 5 milionowe zobowiązania wymagalne i nie płacimy swoim wierzycielom. Nie ma tak naprawdę wdrożonego żadnego programu  naprawczego i to nie jest moja opinia, a ocena Banku Gospodarstwa Krajowego, który nie chce nam udzielić żadnego wsparcia finansowego.

Ale poprzednie władze powiatu mówią, że program ratowania brzeskiego szpitala został wprowadzony i przynosił efekty?

Jakiś program był, ale zabrakło w nim konkretnych działań i tak naprawdę wymiernych efektów nie da się wyliczyć, a na takiej analizie przecież opiera się bank. A ponadto są to kroki, które w mojej ocenie nie mogły przynieść pozytywnych efektów. Chociażby budowa i otwarcie nowego bloku operacyjnego. Owszem, to spora szansa dla szpitala, ale też spore zagrożenie. Otwarcie bloku to dla nas kolejny koszt, bo będzie to najdroższy budynek w całym szpitalu. Wykorzystanie trzech sal operacyjnych na pierwszy rzut oka brzmi dumnie, ale pytanie, czy znajdziemy tylu lekarzy i tylu pacjentów, żeby w stu procentach wykorzystać nowy blok. Bo takie nowoczesne pomieszczenia i sprzęt powinny pracować przez 24 godziny na dobę, ale niekoniecznie w szpitalu powiatowym. Stąd decyzja o nowym bloku mogła nie być do końca przemyślana. Ponadto wprowadzenie do użytku jakichś programów komputerowych, które miały przynieść pewne zyski, ale to z kolei same zmiany kosmetyczne. Podobnie jak sprzedaż gruntów wokół szpitala. Ok, to jednorazowy zastrzyk pieniędzy, ale nie krok milowy dla poprawy kondycji finansowej. Zabrakło konkretów, dzięki którym BCM mógłby uzyskać kredyt. Po prostu nikt nie przeprowadził prawdziwej restrukturyzacji w placówce.

Ile pieniędzy potrzebuje dziś BCM, aby wyjść na prostą? O jakiej kwocie rozmawiamy?

Wymagalnych zobowiązań mamy ponad 5 mln złotych, a wszystkie zobowiązania szpitala to 19 mln. I podkreślam, to nie jest sytuacja, która pojawiła się nagle w ciągu ostatniego półrocza. Ten ogon finansowy ciągnie się za nami naprawdę od dawna. Potrzebujemy naprawdę dużo pieniędzy. W 2016 roku tych wymagalnych zobowiązań już było ponad 2 mln złotych i najgorsze jest to, że część naszej działalności jest finansowana przez naszych wierzycieli, przez firmy które jeszcze z nami współpracują. Podkreślam „jeszcze”, bo to lada moment może się skończyć. Sprawy trafią do sądu, potem komornik zablokuje nam konta i to będzie nasz gwóźdź do trumny.

Jak blisko jesteśmy takiej sytuacji?

Chyba tak źle jeszcze nie było, bo nasz największy wierzyciel, firma która dostarcza nam posiłki nie chce finansować naszej działalności. Zalegamy im ponad milion złotych i mamy miesiąc na zapłatę należności. Każda inna firma wiedząc, co dzieje się w BCM-ie, nie stanie do przetargu. A jeśli przestaniemy dostarczać posiłki pacjentom, to szpital może przestać prowadzić swoją działalność. I to nie są żarty.

Zapytam wprost, czy końcem roku Brzeskie Centrum Medyczne ogłasza upadłość i kończy swoją działalność?

To bardzo realny scenariusz, ponieważ dziś nie mamy innej możliwości pozyskania pieniędzy, jak pomoc Banku Gospodarstwa Krajowego. Powiat takimi kwotami nie dysponuje i ma problemy z finansowaniem chociażby oświaty. Jedyne rozwiązanie jest takie, że radni pilnie muszą uchwalić program naprawczy, dzięki któremu jest szansa na wsparcie z BGK. Innej opcji nie ma. I ta restrukturyzacja musi zakładać realne oszczędności, w przeciwnym razie bank nie będzie chciał z nami w ogóle rozmawiać. Oczywiście na rynku są jeszcze tzw. parabanki, ale takiej współpracy będziemy na pewno unikać. Radni muszą w końcu zrozumieć, że pilna restrukturyzacja jest potrzebna, bo inaczej szpital trzeba będzie zamknąć.

Wyjaśnijmy, dlaczego Bank Gospodarstwa Krajowego nie chce nam pomóc?

Po prostu stwierdzono, że jest zbyt duże ryzyko finansowania naszej działalności. Jesteśmy bliżej zamknięcia szpitala, a nie jakiejkolwiek stabilizacji. BGK zgodnie z ich polityką nie może inwestować w tak niestabilną placówkę. Bank, jak będziemy mieli przygotowany i uchwalony program restrukturyzacji, wówczas przeanalizuje naszą sytuację i dokładnie wyliczy ile kredytu możemy otrzymać. Dziś nie wiemy, czy będzie to długoterminowa pożyczka, czy kredyt obrotowy do wsparcia naszej bieżącej działalności. Z każdej pomocy BGK będziemy się cieszyć, ale bez przyjętego programu nic nie zdziałamy.

Ale przygotował Pan pierwszy program, który niestety nie spodobał się samorządowcom z powiatu. Większość była przeciwna proponowanym zmianom.

Ja nie twierdzę, że ten program jest prosty, łatwy i przyjemny, ale mając nóż na gardle trzeba podjąć szybkie decyzje. Żadna restrukturyzacja nie wygląda tak, że wszyscy dookoła klaszczą i cieszą się na myśl wprowadzanych zmian. To, co wskazałem w programie wynika z danych księgowych. Kwestia bakteriologii. Nie wiem skąd pojawiła się informacja o likwidacji całego laboratorium. To przecież w ogóle nie wchodzi w grę. Bakteriologia, z tego trzeba zrezygnować. W województwie tylko trzy szpitale prowadzą taką działalność: Brzeg, Nysa i Kędzierzyn-Koźle. My otrzymujemy 40 mln złotych z Narodowego Funduszu Zdrowia, a Nysa i Krapkowice ponad 90. Widać różnicę. Większość placówek medycznych radzi sobie z bakteriologią zewnętrznie i my też powinniśmy to robić. Kluczowym krokiem dla BCM powinna być jednak likwidacja oddziału psychiatrii. Na dzień pisania programu naprawczego na oddziale mieliśmy 8 pacjentów z powiatu brzeskiego na 26 łóżek, reszta pochodziła z zewnątrz. Gdyby zlikwidować psychiatrię do której dokładamy ponad 200 tys. zł rocznie, to w zamian moglibyśmy uruchomić oddział medycyny paliatywnej, który będzie przede wszystkim zabezpieczał potrzeby mieszkańców Brzegu i powiatu, a do tego będzie rentowny. Dziś finansowanie takiego oddziału jest korzystniejsze finansowo niż reszta tzw. opieki długoterminowej. Ponadto moglibyśmy zwiększyć liczbę łóżek na rehabilitacji neurologicznej, co szczególnie ważne jest dla naszych pacjentów poudarowych, a dzięki większej liczbie pacjentów oddział miałby szansę się bilansować. Z kolei na świąteczną opiekę w Grodkowie miesięcznie wydajemy 33 tysiące złotych. Najgorsze jest to, że takiej działalności nie chce finansować Narodowy Fundusz Zdrowia. Spora liczba mieszkańców gminy po pomoc udaje się do Nysy, do tamtejszego szpitala. I to są dane NFZ-u, stąd brak finansowania opieki w Grodkowie. Patrząc z kolei na nasze finanse, musimy z tego zrezygnować. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby za takie usługi płaciły władze Grodkowa. Przepisy na to pozwalają. W obliczu katastrofy finansowej BCM-u, gmina mogłaby z powodzeniem sfinansować taki rodzaj usług medycznych. I to są najważniejsze punkty przygotowanego programu, które trzeba zrealizować  już. W przeciwnym razie będzie źle i radni muszą w końcu to zrozumieć.

W takim razie los szpitala jest w rękach samych radnych. Nie ma programu, nie ma pomocy.

Tak, tak wygląda najczarniejszy scenariusz. Jeżeli wspólnie nic nie zrobimy, to za miesiąc przestajemy prowadzić naszą działalność. Wszystko niestety za daleko zaszło. Zobowiązania, które powstały nie znikną, a będą się nawarstwiały. Przyszedłem do Brzeskiego Centrum Medycznego z myślą, że szpital trzeba wyprowadzić na prostą. Przyszedłem tutaj pracować, a mam wrażenie, że radni nie pozwalają mi robić tego, co mam Wam do zaoferowania. Miałem przygotować program, to go przygotowałem. W tej chwili zostałem powstrzymany. Ja rozumiem, że przed nami wszystkimi trudne decyzje, ale bez nich nic nie wskóramy. Apeluję do radnych, by pochylili się nad tym ogromnym problemem, bo podkreślę to po raz kolejny, za chwilę trzeba będzie zamknąć szpital, a to będzie ogromny cios dla wszystkich mieszkańców powiatu, a odpowiedzialność polityczna spadnie również na Radę Powiatu Brzeskiego.

Dziękuję za rozmowę.

 

 

Wydrukuj stronę